Marantz PM 68 Test wzmacniacza

Marantz PM 68 Test wzmacniacza

Ponieważ w poprzednim teście opisałem odtwarzacz Marantz CD 67 mkII OSE i w trakcie odsłuchu korzystałem ze wzmacniacza PM 68, byłoby nierozsądne gdybym nie opisał również tego urządzenia.

Marantz PM 68 jest wzmacniaczem pochodzącym z tego samego okresu co testowany wcześniej odtwarzacz. I również należy do serii Range, przeznaczonej dla klienteli osłuchanej, ceniącej maksymalnie dobry dźwięk, a nie chcących wydawać na ten cel góry pieniędzy.

Design tego wzmacniacza, użyty po raz pierwszy ok roku 1993, był całkowitym zerwaniem z wyglądem urządzeń Marantza z lat 80-tych. Tamte były niebywale oryginalne i wyróżniające się na tle całej światowej konkurencji. Być może, w pewnym momencie, ktoś z zarządu firmy uznał, że były „zbyt inne”.

Dlatego linia z początku lat 90-tych, chociaż nadal wyglądała nieco inaczej niż produkty pozostałych potentatów branży audio, to jednak miała nadal cechy swoistej odmienności.

Oczywiście mówimy teraz wyłącznie o dużych firmach, produkujących seryjnie ogromne ilości klocków. Małe, audiofilskie firmy, produkujące w znacznie mniejszych ilościach, nadal miewały design inny niż wszystko inne w całej galaktyce.

Czy ten nowy look przysłużył się Marantzowi? Podobno tak, chociaż ja chyba wolałem ten poprzedni. Bardziej siermiężny, bardziej audiofilski i nietuzinkowy. Ale każdy ma swój gust i prawo do własnego zdania, co niniejszym czynię.
 

Wygląd

Marantz PM 68 jest urządzeniem jednoznacznie dużym. Wysokim i głębokim.

Na front panelu, lekko wyginającym się w tył na samym dole i górze, umieszczono: włącznik sieciowy, gniazdo słuchawek typu Jack, włączniki głośników A i B, pokrętła  wyboru źródeł siły głosu, balansu, regulacji barwy, oraz przycisk „source direct”.

Na tylnej ściance widzimy: 10 gniazd CINCH w tym Phono, wejście procesora dźwięku, wejścia i wyjścia dla dwóch magnetofonów, oraz dodatkowe gniazda do podłączenia wspólnego sterowania pilotem z innym urządzeniem tej firmy, oraz gniazda przyłączeniowe dla dwóch par głośników.

Jak widać Marantz umieścił w tym wzmacniaczu niezwykle dużo funkcji i możliwości. Zgoła nie po audiofilsku. Tak jakby naprawdę chciał się ostatecznie odciąć od swojej renomy budowanej od lat 50-tych.

Do odsłuchu używałem

Marantz PM 68  (wzmacniacz)

Marantz CD 67 mkII OSE  (odtwarzacz CD)

W.S Kucke Loga C60   (monitory duże)

Arcus TM 66  (monitory średnie)

Elac C142  (kolumny podłogowe duże)

Pink Floyd „Wish you were here”  (płyta CD)

Peter Gabriel „Greatest Hits”   (płyta CD)

Johnny Cash „Greatest Hits”   (płyta CD)

Led Zeppelin „II”  (płyta CD)

Brzmienie

Wspomniałem, że wyposażenie testowanego wzmacniacza jest mało audiofilskie, a przynajmniej nie kojarzy się z ogólnie pojętą audiofilskością. Ta, jak wiadomo, najczęściej jest kojarzona z niemal spartańskimi funkcjami. Ograniczonymi wyłącznie do absolutnego, niezbędnego minimum.

Czyli firma Marantz tym razem postanowiła oszołomić klientów mnogością różnego rodzaju możliwości połączeniowych. Zbliżyła się tym samym do konkurencji o rodowodzie typowo japońskim. Wszak w tamtym okresie również w Marantzu Japończycy mieli coraz więcej do powiedzenia. Czyli jakaś logika w tym jest. 

Od razu rodzi się pytanie, czy również brzmieniowo postanowili odejść od z dawien dawna ustalonego wzorca? Wówczas całkowicie zrównaliby się z azjatycką konkurencją pod niemal każdym względem. Byłoby to przysłowiowe strzelanie sobie w kolano.

Na szczęście tego nie zrobili. Dźwięk pozostał typowy dla tej zasłużonej firmy. W tamtym czasie było to bardzo pozytywnie, z ulgą, odebrane przez fanów klasycznego marantzowego soundu. I tak jest do dzisiaj. Klocki z lat 90-tych należące do serii Range, zawsze były chętnie kupowane. Nie były drogie w momencie swojej nowości, nie są drogie również w drugim obiegu.

I to jest dobra wiadomość. Zadbane, lub rewitalizowane egzemplarze osiągają na portalach aukcyjnych podobne ceny co ich ówczesna główna konkurencja. Chociaż uczciwie trzeba przyznać, że bardzo dobrze zachowane klocki Creeka lub Musical Fidelity, najczęściej kosztują o kilkaset złotych więcej.

Wspominałem w poprzednich testach, że lubię dźwięk Marantzów. Zarówno odtwarzaczy CD, jak i wzmacniaczy. Jest miły, niezwykle „muzyczny”, lekko ocieplony, ale bez popadania w przesadę w którąkolwiek stronę. Wiadomo, faworyzuje średnicę, ale nie szczędzi szczegółów ani w górze pasma, ani na dole. To zawsze były „maszyny”, które miały za zadanie uprzyjemniać życie słuchaczowi, wciągać w odsłuch coraz to kolejnych płyt. Nigdy nie starały się na siłę niczego eksponować, uanalityczniać. Były skrajnie odległe od suchej, czy metalicznej prezentacji.

I ten wzmacniacz taki jest. Gra solidnie. Kiedy trzeba potrafi zabrzmieć niezwykle potężnie, odtwarzając utwory należące do nurtów ciężkiego rocka. Ale kiedy przyjdzie mu zmierzyć się z delikatnym kwartetem smyczkowym, czy w pełni akustycznym jazzem, również robi to w bardzo przekonujący sposób.  

Ponieważ był odsłuchiwany wspólnie z odtwarzaczem CD67mkII OSE tej samej firmy, jest to de facto ten sam test. Zainteresowanych dokładniejszym opisem odsyłam więc do poprzedniego artykułu przybliżającego CD67mkII OSE.

Nie widzę sensu dwukrotnego opisywania tych samych wrażeń.

Konkluzja

Sprawą niezwykle ważną, i to dla każdego sprzętu, jest odpowiednie dobranie kolumn.

Do ciepłego i ciemnawego, dobieramy raczej jasno grające.

Do jasnego, jazgotliwego, dobieramy głośniki zaciemnione.

Zawsze chodzi o to żeby zrównoważyć ogólny dźwięk zestawu. Doprowadzić maksymalnie blisko  do ogólnie pojmowanej naturalności i wierności przekazu.

W przypadku kiedy zamierzamy korzystać wyłącznie z elektroniki Marantza (dwa lub więcej urządzeń), wystarczy, że dobierzemy głośniki zrównoważone.

We wczorajszym i dzisiejszym (dwudniowym) teście najbardziej według mnie sprawdziły się Elaki CL142.  Najsłabiej wypadły Arcusy, ponieważ zanadto przyciemniały i tak dosyć ciepły dźwięk zestawu. WS Kucke Loga C60 co prawda nie raziły za bardzo, ale jak dla mnie zagrały za ostro.

Marek „Maro” Kulesza 

Ponieważ w poprzednim teście opisałem odtwarzacz Marantz CD 67 mkII OSE i w trakcie odsłuchu korzystałem ze wzmacniacza PM 68, byłoby nierozsądne gdybym nie opisał również tego urządzenia.

Kontakt

tel. 797 936 220
mail: audio@iviter.pl
Pl. Konstytucji 5, Neon Instrumenty Muzyczne Warszawa

Serwis:  tel. 22 113 40 88  mail: serwis@iviter.pl

godziny otwarcia : 10.00 - 19.00

“Their Satanic Majesties Request” to bodaj najbardziej niedoceniany album w historii Rolling Stonesów. Do tego stopnia, że przez jakiś czas pomijano go przy okazji wznowień i remasteringów dyskografii tej grupy. I…

Nadal jesteśmy w pamiętnym 1967 roku, który obfitował w niemal niezliczoną ilość doskonałych, interesujących płyt. Większość z nich została niesłusznie zapomniana, ale wydano wówczas również takie, które do dzisiaj…

Jimi Hendrix, człowiek z olbrzymim doświadczeniem studyjnym i scenicznym, ale jako sideman, lub muzyk kontraktowy, postanowił założyć własny zespół. Zespół z którym będzie grał taką muzykę jaką zechce.

Supergrupa CREAM powstała w 1966 roku i składała się z cenionych i niezwykle sprawnych instrumentalistów. Gitarzysta Eric Clapton był wówczas nazywany Bogiem. Perkusista Ginger Baker wytyczał nowe szlaki i metody gry…