The Rolling Stones – „Their Satanic Majesties Request”

The Rolling Stones – „Their Satanic Majesties Request”

(1967)

“Their Satanic Majesties Request” to bodaj najbardziej niedoceniany album w historii Rolling Stonesów. Do tego stopnia, że przez jakiś czas pomijano go przy okazji wznowień i remasteringów dyskografii tej grupy. I jak się często zdarza w takich przypadkach, stał się pozycją bardzo poszukiwaną przez fanów. Nie tylko fanów samych Stonesów, ale także przez ludzi fascynujących się dokonaniami różnych kapel na polu muzyki psychodelicznej.

A ta płyta właśnie taka jest.

The Rolling Stones już w 1966 roku poczuli, że świat który sami zmieniali i współtworzyli w sensie nowego podejścia do muzyki, ekspresji i dramaturgii występów na żywo, zaczyna ewoluować. W tak szybkim tempie, że sami Stonesi być może zostaną z tyłu, za tym co się wtedy działo na rynku muzycznym.

Szczerze mówiąc, tak naprawdę im to nie groziło, bo już wtedy mieli wypracowane mocne podwaliny własnego stylu opartego głównie na brytyjskiej odmianie rythm and bluesa, bluesa i blues-rocka.

Ale świat stawał się muzycznie coraz bardziej „barwny” i panowie zapragnęli wziąć czynny udział w tej kolejnej rewolucji.

„Their Satanic Majesties Request” powstawało pomiędzy lutym i październikiem 1967 roku, natomiast do sklepów materiał trafił dopiero w grudniu tego samego roku.

W stosunku do większośći genialnych eksperymentów z psychodelią wydanych przez inne zespoły, była to płyta nieco spóźniona.

Natomiast dlaczego przez wiele lat była niedoceniana? Prawdopodobnie dlatego, że w historii Rolling Stonesów stanowiła jednorazowy materiał z muzyką tego rodzaju.

Co prawda już w 1966 niektóre ich utwory nosiły pewne znamiona fascynacji tym rodzącym się nurtem, a także w latach 1968-1970 na ich płytach pobrzmiewały echa psychodelii, to jednak ten jeden, jedyny album można uznać jako w pełni psychodeliczny. Od pierwszych taktów, do samego końca.

Niewykluczone, że głównym animatorem tej płyty był Brian Jones, który miał wielki wpływ na kierunek działań grupy od jej zarania. Tak naprawdę dopiero po jego odejściu z zespołu i śmierci, rolę tą przejął Keith Richards.

Jones blisko zaprzyjaźniony z Beatlesami, Small Faces, The Who i Donovanem stosunkowo łatwo dał sobie zaszczepić bakcyla nowego podejścia do tworzenia ( i nagrywania muzyki ) i wydaje się, że przekazał tą fascynację Richardsowi i Jaggerowi.

Dzięki temu świat otrzymał nowy album Rolling Stonesów. Album jakiego nikt się nie spodziewał po Stonesach…

Muzycy

Mick Jagger – śpiew, gitara, intr. Perkusyjne

Keith Richards – gitary, śpiew

Brian Jones – gitary, śpiew, fortepian, sitar, saksofon, harfa

Charlie Watts – perkusja

Bill Wyman – gitara basowa, śpiew

Utwory

1. Sing This All Together 3:46

2. Citadel 2:50

3. In Another Land 3:15

4. 2000 Man 3:07

5. Sing This All Together ( See What Happens) 8:33

6. She’s a Rainbow 4:35

7. The Lantern 4:23

8. Gomper 5:08

9. 2000 Light Years from Home 4:45

10. On with the Show 3:39

 

Ta płyta była wyjątkowa na tle wszystkiego co robiła „konkurencja”.

Każdy zespoł w tamtym czasie starał się robić muzykę po swojemu od początku do końca. A mimo to pewne brzmienia, artykulacja, gitarowe „zagrywki” kojarzyły się z kilkoma artystami jednocześnie. I tak na „Disraeli Gears” grupy CREAM można usłyszeć echa tego, co wtedy robił Jimi Hendrix. I odwrotnie. Na płytach nagranych owego pamiętnego roku przez The Beatles, The Moody Blues a nawet The Who, można dosłuchać się podobnych cech i podobnego podejścia do komponowania oraz nagrywania i obróbki studyjnej.

Płyta Rolling Stonesów sprawia jednakże wrażenie czegoś innego. Psychodelicznego, a jednak jakby nieco oderwanego od głównego nurtu tego stylu.

Tym bardziej niezrozumiałe jest dlaczego przez wiele lat była traktowana nieco po macoszemu przez część fanów, jak również wytwórnię płytową związaną z zespołem.

Żeby właściwie tą płytę zrozumieć, odebrać, trzeba wysłuchać ją od początku do końca za jednym razem. Bez „skakania” po utworach, bez robienia sobie przerw na zaparzenie kawy, czy herbaty. Dobrze, gdyby w pokoju w czasie słuchania było dosyć ciemno. Można też zamknąć oczy. Wtedy ta muzyka z pewnością dotrze do słuchacza. Swoją intensywnością, nowatorstwem (jak na tamte lata), ekspresją i brzmieniami.

Oczywiście mam na myśli jedynie słuchaczy wyrobionych. Dosyć dobrze osłuchanych w różnych gatunkach muzycznych. Osoby mniej osłuchane, lub ceniące jedynie muzykę czysto rozrywkowo-zabawową nie powinny nawet podchodzić do próby wysłuchania tej płyty.

Niczego nie zrozumieją.

I chociaż cała płyta jest świetna, to moim zdaniem na szczególne wyróżnienie zasługują dwa utwory. „2000 Light Years from Home” i „She’s a Rainbow”.

Zwłaszcza ten pierwszy to w pełni psychodeliczna jazda, nastrojem przypominająca nieco „Tomorrow Never Knows” Beatlesów. Ale tylko nastrojem, bo cała reszta to już Stonesi, którzy w tym utworze i na całej płycie dosłownie „polecieli po bandzie”.

Warto także zwrócić uwagę na "Citadel", "In Another Land", "2000 Man".

Natomiast utwór "Sing This All Together (See What Happens)" umieszczony jako pozycja 5 na płycie, to propozycja dla ludzi o dużej cierpliwości. Jest to dość swobodna, awangardowa kompozycja trwająca ponad 8 minut. Jeden z moich znajomych po dokładnym, analitycznym wysłuchaniu całego tego utworu, skwitował go znamiennym zdaniem - "Widać, że chłopaki nasłuchali się Pendereckiego..." I coś w tej opinii jest z prawdy.

Moja ocena

To genialny album, genialnego zespołu. Produkt z roku 1967 bardzo charakterystyczny dla tamtego okresu. Inny niż dwa albumy Beatlesów. Inny niż eksperymenty Hendrixa czy supergrupy CREAM.

Inny, a jednak w pełni wpasowany w klimat tamtej muzyki, tamtych ideałów.

Szkoda, że ta epoka nie trwa do dzisiaj.

 

Marek „Maro” Kulesza

“Their Satanic Majesties Request” to bodaj najbardziej niedoceniany album w historii Rolling Stonesów. Do tego stopnia, że przez jakiś czas pomijano go przy okazji wznowień i remasteringów dyskografii tej grupy. I jak się często zdarza w takich przypadkach, stał się pozycją bardzo poszukiwaną przez fanów. Nie tylko fanów samych Stonesów, ale także przez ludzi fascynujących się dokonaniami różnych kapel na polu muzyki psychodelicznej.

Kontakt

tel. 797 936 220
mail: audio@iviter.pl
Pl. Konstytucji 5, Neon Instrumenty Muzyczne Warszawa

Serwis:  tel. 22 113 40 88  mail: serwis@iviter.pl

godziny otwarcia : 10.00 - 19.00

“Their Satanic Majesties Request” to bodaj najbardziej niedoceniany album w historii Rolling Stonesów. Do tego stopnia, że przez jakiś czas pomijano go przy okazji wznowień i remasteringów dyskografii tej grupy. I…

Nadal jesteśmy w pamiętnym 1967 roku, który obfitował w niemal niezliczoną ilość doskonałych, interesujących płyt. Większość z nich została niesłusznie zapomniana, ale wydano wówczas również takie, które do dzisiaj…

Jimi Hendrix, człowiek z olbrzymim doświadczeniem studyjnym i scenicznym, ale jako sideman, lub muzyk kontraktowy, postanowił założyć własny zespół. Zespół z którym będzie grał taką muzykę jaką zechce.

Supergrupa CREAM powstała w 1966 roku i składała się z cenionych i niezwykle sprawnych instrumentalistów. Gitarzysta Eric Clapton był wówczas nazywany Bogiem. Perkusista Ginger Baker wytyczał nowe szlaki i metody gry…