Lampowy spotify- streaming typu vintage

Lampowy spotify- streaming typu vintage

W dzisiejszych czasach ogromną popularnością cieszą się serwisy streamingowe i „granie z plików”. Wiele osób nie widzi innej opcji niż muzyka z komputera. Dostęp do praktycznie nieskończonej ilości muzyki na wyciągnięcie ręki działa na wyobraźnię.

Wiele serwisów streamingowych oferuje nie tylko „empetrójki”, ale również muzykę w jakości CD lub nawet SACD. Można odnaleźć praktycznie każdą muzykę w dobrej jakości bez przeszukiwania serwisów aukcyjnych, i to w pełni legalnie. I to budzi zapytanie, czy warto zainwestować w streamer lub DAC’a.

Dziś w niedużych pieniądzach można dostać świetne przetworniki analogowo-cyfrowe, głównie z chin. I nie są to te same chiny co 10-15 lat temu, dziś w tych samych pieniądzach nie dostaniemy lepiej wykonanego i równie dobrze brzmiącego sprzętu z Japonii, Europy czy USA. Niższą półką zawładnęły Chiny produkując przetworniki w kwotach poniżej tysiąca złotych, będące konkurencją dla „Europejczyków” za kwoty 10x wyższe, i to zupełnie bez jakiejkolwiek przesady. Topping D30 i SMSL Sanskrit 10th v2 będące dzisiejszymi gwiazdami ze spokojem pokonały Hegla HD30 (12-18 tysięcy zł za nowy) z którego korzystałem przez ponad pół roku.
 
Tanie DACi na przestrzeni ostatnich 5 lat przeszły niesamowitą drogę, najnowsze modele grają dużo lepiej od dawnych flagowych DAC’ów za dziesiątki czy setki tysięcy, co nawet te 4 lata temu było nie do pomyślenia. Główną kwestią były same nowe kości DAC. Sabre czy AKM dziś gra zupełnie inaczej, nie spotkamy sprzętu grającego „klinicznie czy sucho”, wszystko mocno poszło w prawdziwą naturalność, chociaż w porównaniu do starych DAC’ów czy CD’eków mogą się wydawać trochę jaśniejsze. Ale tak właśnie ma być. Bo nie oszukujmy się, dźwięk w naturze jest dość jasny, lecz płynny i organiczny, i tak grają „chińczyki”.

Ale czy nowoczesny DAC dopasuje się do brzmienia sprzętu Vintage? To zależy…
Względem płyty vinylowej czy starych CD’eków DAC potrafi pokazać ułomności naszego systemu. Tam gdzie góra kolumn była wcześniej zakrywana, teraz może zacząć być ofensywna, ale nie będzie to wina samego DAC’a a kolumn. Więc musimy być pewni tego, że kolumny nie mają tendencji do agresji.
Kolejnym czynnikiem jest posiadany już przez nas CDek, co z nim zrobić?
Najczęściej DACi posiadają nie tylko wejścia USB, ale również optyczne czy coax. Dzięki czemu nadal możemy korzystać z CD’eka jako transportu, co dodatkowo może wpłynąć pozytywnie względem komputera który jest jednym, wielkim źródłem zakłóceń elektromagnetycznych.

Tak więc jak się ma dokładny nowoczesny DAC do leciwego CDeka jako żródło?
W porównaniu bitwę bezpośrednio toczy SMSL Sanskrit 10th V2 z CD Marantz 67 Mk2 OSE i Esoteric SA50 (SACD). Czyli 25,10 latkowie kontra nowy „chinol”. Jako kolumny Elac LK4100, Arcus AS90 i tp66. Za wzmacniacz robi Marantz PM68 i Universum 7500SL. Źródło muzyki to płyty SACD i CD w przypadku Esoterica i Marantza, Tidal MASTER i Foobar2000 z 4x upsamplingiem filtrem zero order hold w przypadku SMSL.


Pierwsze co się rzuca w oczy to otwartość góry i jej dźwięczność. Jest krótka a zarazem koherentna, dużo bardziej zbita w stosunku do Esoterica i znacznie wyraźniejsza w stosunku do Marantza.
Talerze na SMSL brzmią wyraziście, soczyście, z klasą, a zarazem łagodnie. Również ich dynamika robi wrażenie, potrafią nas zaatakować, ale jednocześnie nie skrzywdzić, z czym Esoteric ma problem.
 
Wyższa średnica w Sanskrit’cie wydaję się być wyraźnie równiejsza, o lepszej fakturowości i naturalności. Jest odpowiednio chrupka, nie jest tak zalana jak w Marantzu. Zarówno wokale męskie jak damskie są odpowiednio dociążone, bez przesad w obydwie strony, co jest problemem w pozostałej dwójce.

Dół jest skupiony, rześki i dynamiczny. Potrafi uderzyć niczym pewny ambitny kraj na sąsiadujące państwo w pierwszej połowie XX wieku, niespodziewanie i błyskawicznie.
W przypadku Esotercia gdzieś ten bas uciekł, i wcale nie jest bardziej kontrolowany, wręcz odwrotnie.
 
Scena jest największą różnicą, na SMSLu kolumny dużo łatwiej znikały, znacznie rzadziej zbliżały się w niebezpieczną strefę kolumn. Scena jest głęboka i z naprawdę świetną separacją, każdy instrument czy wokal jest oderwany od linii kolumn.

Ogromny skok jakościowy w porównaniu do Marantza był w dziedzinie rozdzielczości, ogólna fakturowość, bogactwo transjentów i to wszystko bez zbędnej chropowatości. Również przy esotericu nie miał czego się wstydzić.

Także, jeżeli mamy odpowiedniej jakości wzmacniacz i kolumny to DAC jest świetnym upgradem w stosunku do CD, zyskamy zupełnie nową jakość, niekoniecznie jednocześnie tracąc możliwości korzystania z innych źródeł dźwięku. Nie wchodzimy tutaj w żadne mezalianse wiekowe czy jakościowe.

W najbliższym felietonie postaram się Wam przybliżyć różnice pomiędzy DAC’iem a Streamerem Audio.
Wytłumaczę również podjęte w tym felietonie zagadnienia, między innymi czym konkretnie jest „niebezpieczna strefa kolumn”.



Jakub.

 

W dzisiejszych czasach ogromną popularnością cieszą się serwisy streamingowe i „granie z plików”. Wiele osób nie widzi innej opcji niż muzyka z komputera. Dostęp do praktycznie nieskończonej ilości muzyki na wyciągnięcie ręki działa na wyobraźnię.

Kontakt

tel. 797 936 220
mail: audio@iviter.pl
Pl. Konstytucji 5, Neon Instrumenty Muzyczne Warszawa

Serwis:  tel. 22 113 40 88  mail: serwis@iviter.pl

godziny otwarcia : 10.00 - 19.00

“Their Satanic Majesties Request” to bodaj najbardziej niedoceniany album w historii Rolling Stonesów. Do tego stopnia, że przez jakiś czas pomijano go przy okazji wznowień i remasteringów dyskografii tej grupy. I…

Nadal jesteśmy w pamiętnym 1967 roku, który obfitował w niemal niezliczoną ilość doskonałych, interesujących płyt. Większość z nich została niesłusznie zapomniana, ale wydano wówczas również takie, które do dzisiaj…

Jimi Hendrix, człowiek z olbrzymim doświadczeniem studyjnym i scenicznym, ale jako sideman, lub muzyk kontraktowy, postanowił założyć własny zespół. Zespół z którym będzie grał taką muzykę jaką zechce.

Supergrupa CREAM powstała w 1966 roku i składała się z cenionych i niezwykle sprawnych instrumentalistów. Gitarzysta Eric Clapton był wówczas nazywany Bogiem. Perkusista Ginger Baker wytyczał nowe szlaki i metody gry…