ROKSAN Kandy mk3 Test Odtwarzacza CD

ROKSAN Kandy mk3 Test Odtwarzacza CD

Kilka dni temu dostałem do przetestowania odtwarzacz CD firmy ROKSAN.

Jest to model KANDY Mk3, który był naprawiany w serwisie zaprzyjaźnionym z naszym Sklepem Audio Vintage.

Od technika odpowiedzialnego za jego naprawę dowiedziałem się, że urządzenie miało poważny problem z laserem i kilkoma elementami elektronicznymi. Po ich wymianie sprzęt został przywrócony do sprawności. Mimo, że technik był pewny dokładnie wykonanej naprawy, to i tak odtwarzacz należało dobrze wygrzać i kompleksowo przetestować.

Trafił więc na mój stolik odsłuchowy.

Wygląd

ROKSAN Kandy mk3 prezentuje dosyć nowoczesny design, jednocześnie nie razi nadmiernie futurystycznym wyglądem.

To przykład typowego, audiofilskiego odtwarzacza, którego zadaniem jest przede wszystkim uzyskanie dźwięku o dobrej jakości. Wzornictwo urządzenia nie powinno odwracać uwagi słuchaczy od rzeczy najważniejszej, czyli muzyki.

 

Front panel wykonany jest ze srebrnego, grubego, szczotkowanego metalu. W połączeniu z resztą obudowy tworzy bardzo solidną i sztywną, odporną na wibracje konstrukcję.

Na przedniej ściance umieszczono centralnie szufladę/tackę w którą estetycznie wpasowano nazwę producenta. Poniżej szuflady widnieje niewielkiej wysokości, ale dosyć szeroki wyświetlacz o oryginalnym kształcie. Po obu stronach szuflady i wyświetlacza zainstalowano średniej wielkości, srebrne przyciski sterujące podstawowymi funkcjami odtwarzacza.

Na tylnej ściance znajdziemy: gniazdo przewodu zasilającego, główny włącznik sieciowy, gniazda RCA (CINCH), gniazda cyfrowe (optyczne i coaxialne) oraz alternatywne gniazdo XLR.

W trakcie testu użyto

ROKSAN Kandy mk3 (odtwarzacz CD)

UNIVERSUM V3585 – Seria 5000 (wzmacniacz)

LUXMAN A331 (wzmacniacz)

AKAI AM-U01 (wzmacniacz)

KEF Cantor III (monitory)

MAGNAT Concept 4 (małe kolumny podłogowe)

MONITOR AUDIO MA66 (monitory)

Brzmienie

Uruchamiając KANDY mk3 spodziewałem się doznań znanych mi już z kilku odtwarzaczy serii CASPIAN tego samego producenta, które również były w swoim czasie naprawiane lub przeglądane w zaprzyjaźnionym serwisie.

Mam świadomość, że cała linia KANDY była skierowana do mniej zamożnych klientów niż typowi użytkownicy serii CASPIAN. Wiem także, że do tej tańszej oferty przemycono całkiem dużo rozwiązań technicznych znanych z najlepszych modeli firmy ROKSAN. I stąd zapewne moje podświadome oczekiwania względem brzmienia odtwarzacza KANDY mk3.

Nie będę ukrywał, że nie spotkało mnie najmniejsze rozczarowanie.

Dźwięk jaki dostarczył ten CD Player był dokładnie taki o jakim myślałem. Brzmi bardzo po brytyjsku.

Brzmienie należy do tych „poważnych”. Mięsiste, zaokrąglone i niezwykle muzykalne.

Nie znaczy to wcale, że odtwarzacz stara się coś ukryć przed słuchaczem. Nie „muli” i nie męczy nadmiernym uspokojeniem wysokich tonów. Jedynie lekko je wygładza i sprawia, że wybrzmiewają niezwykle kulturalnie.

Średnica, jak to często zdarza się w brytyjskich wzmacniaczach, jest pasmem faworyzowanym. Tu dzieje się najwięcej i najciekawiej. Oczywiście nie jest aż tak mocno uwypuklona, bo przecież mamy do czynienia z odtwarzaczem a nie wzmacniaczem, a jednak bez problemu dostrzega się jej dominację. Brakuje jej nieco przejrzystości i separacji poszczególnych dźwięków. To nie zarzut, bo i tak potrafi wciągnąć słuchacza swoją plastycznością.

Bas wydaje się mocny z tendencją do lekkiego zmiękczenia. Nie jest agresywny i z pewnością na próżno by było doszukiwać się w nim punktowości i sztywnej rytmiczności. Ma służyć jako solidny, ale raczej pluszowy fundament wszystkiego co dzieje się w innych zakresach.

Moja ocena

ROKSAN Kandy mk3 to odtwarzacz stworzony do miłego spędzania czasu przy muzyce.

Przyjemność i muzykalność prawdopodobnie były jedynym priorytetem przyświecającym konstruktorom tego modelu. Kiedy materiał muzyczny tego wymaga potrafi być zadziwiająco szczegółowy, ale nie nazwałbym tej szczegółowości analityczną. KANDY nie rozbiera nagrań na drobne kawałki. Nie prezentuje każdego dźwięku osobno. Przekazuje muzykę w sposób całościowy, melodyjny i na tyle dokładny na ile to potrzebne.

Myślę, że taki sposób prezentacji spodoba się wielu słuchaczom.

Jeżeli ktoś będzie chciał jednak wyciągnąć z nagrań więcej szczegółów, to dobrze byłoby skojarzyć go ze wzmacniaczem o chłodniejszym i wyraźniejszym brzmieniu. Takie połączenie prawdopodobnie zrównoważy melodyjność i mięsistość odtwarzacza.

Jeżeli podłączymy go do wzmacniacza o bardzo neutralnym charakterze, to niewykluczone, że całość zabrzmi odrobinę „Lampowo”. Pisząc „lampowo” mam na myśli potoczne rozumienie tego określenia, czyli ciepło, mięsiście i otulająco.

Obawiałbym się łączenia go ze wzmacniaczem bardzo spokojnym i ciepłym. Wtedy mogłoby się to skończyć brakiem tempa i większości istotnych dla nagrań detali.

Czy chciałbym go mieć?

Sam nie wiem. Mam w domu kilka odtwarzaczy o różnych charakterach dźwięku.

Mam szczegółowe i wyraziste, mam jeden bardzo spokojny i kulturalny.

Ostatnio bardziej ujmują mnie te grające wyraźniej, nie odbiegając jednocześnie zbyt mocno od naturalności.

Dlatego KANDY raczej się u mnie nie sprawdzi.

 

 

Marek „Maro” Kulesza

 

Więcej testów sprzętu audio należącego do różnych kategorii, jak również aktualną ofertę

Sklepu Vintage Audio znajdziecie na stronie:

iviteraudio.pl

 

Jest to model KANDY Mk3, który był naprawiany w serwisie zaprzyjaźnionym z naszym Sklepem Audio Vintage.

Kontakt

tel. 797 936 220
mail: audio@iviter.pl
Pl. Konstytucji 5, Neon Instrumenty Muzyczne Warszawa

Serwis:  tel. 22 113 40 88  mail: serwis@iviter.pl

godziny otwarcia : 10.00 - 19.00

“Their Satanic Majesties Request” to bodaj najbardziej niedoceniany album w historii Rolling Stonesów. Do tego stopnia, że przez jakiś czas pomijano go przy okazji wznowień i remasteringów dyskografii tej grupy. I…

Nadal jesteśmy w pamiętnym 1967 roku, który obfitował w niemal niezliczoną ilość doskonałych, interesujących płyt. Większość z nich została niesłusznie zapomniana, ale wydano wówczas również takie, które do dzisiaj…

Jimi Hendrix, człowiek z olbrzymim doświadczeniem studyjnym i scenicznym, ale jako sideman, lub muzyk kontraktowy, postanowił założyć własny zespół. Zespół z którym będzie grał taką muzykę jaką zechce.

Supergrupa CREAM powstała w 1966 roku i składała się z cenionych i niezwykle sprawnych instrumentalistów. Gitarzysta Eric Clapton był wówczas nazywany Bogiem. Perkusista Ginger Baker wytyczał nowe szlaki i metody gry…