„Legenda” Technics’a czyli SE-A5- TEST WZMACNIACZA

„Legenda” Technics’a czyli SE-A5- TEST WZMACNIACZA

Technics to marka wzbudzająca wśród Polaków skrajności. Jedni uwielbiają a drudzy nienawidzą.
Dzisiejsi audiofile raczej należą do tej drugiej grupy, chociaż trafiają się też tacy którzy krzyczą, że technics jest świetny, ale tylko ten do lat 90. Także, dziś przyjrzymy się SA-A5 produkowanemu od 81 do 88 roku, a nasz konkretny pochodzi z pierwszej połowy lat osiemdziesiątych.
Seria SA-A w tamtejszych czasach należała do TOP klasy Technicsa, SA-A5 był drugim od dołu z najwyższych modeli.
Także, z czym się je Technicsa wyższego od 99% urządzeń tego producenta dostępnych w Polsce?
 

Zacznijmy od topologii, SE-A5 to wzmacniacz pracujący w „legendarnej” nowej klasie A, czyli w Klasie B pozbawionej zniekształceń skośnych, czyli powstających przy zerze fazowym. Czyli zyskujemy bardzo dużą efektywność prądową (podobno aż 80 procent). Technics bardzo promował tą topologię, tak samo jak „ultra niskie zniekształcenia”. Problem jest taki, że owe zniekształcenia wcale nie były tak niskie. Problem Technicsa leżał w mocy poniżej jednego wata. Może to brzmieć jak problem błahy, bo przecież watów wzmacniacz ma 160 na 4ohm, czyli całkiem sporo. Ale mówiąc szczerze, mając średnio efektywne kolumny, nie udało mi się dobić do 2 watów, z tym pierwszym watem było ciężkawo.
Także, okazało się, że większość czasu słuchałem wzmacniacza grającego na kilkudziesięciu czy kilkuset miliwatach, czyli w sferze gdzie wzmacniacz ma kilka procent THD (!!!). I uwierzcie mi kochani, większość z Was gra na takiego rzędu wielkości mocy. Wzmacniacz zaczyna budzić się do życia w okolicach 7-10W, co dla wysokich tonów przekłada się na granice 95-105db głośności ogólnej, czyli diabelsko głośno. I tutaj już przechodzimy do brzmienia.

A te raczej pozytywnych wrażeń nie wywierają. Jak już mówiłem, przy normalnym, domowym odsłuchu poziomie odsłuchu zniekształcenia są wręcz absurdalne, i to nie są tę mityczne „dobre zniekształcenia” lampowe. Wynikowo wychodzi na to, że dźwięk prezentuje się niebywale brudno i muliście. Brakuje mu jakiejkolwiek dynamiki, dźwięki brzmią jakby wychodziły z kolumn strasznie wymęczone, bez dalszej energii i chęci do życia. Nawet w muzyce w której energii powinna cała masa, jest po prostu martwo. Ogólnie dźwięk SE-A5 przypomina opuszczony, zaniedbany cmentarz na którym nie ma żywej duszy, a jedyne co jest w nadmiarze to trupy i bałagan. Nie ma nawet mowy o jakiejkolwiek rozdzielczości czy separacji. Ciężko mi przytoczyć jakieś pozytywy, jeżeli naprawdę bym musiał coś wymyśleć pod groźbą śmierci, to byłby to brak agresji w dźwięku, ale ciężko aby trup bywał agresywny, takie rzeczy raczej się nie zdarzają.
 

Scena jest dość punktowa, nie jakoś nazbyt ale nie ma większych problemów z lokalizacją źródeł, głębia również jako-tako występuje, chociaż do najlepszych nie należy. Problemem jest szerokość sceny, czasami wręcz można mieć wrażenie, że kolumny grają w lekkim mono. Większość się dzieje przed nami, na linii kolumn. Absolutnie nic nie wychodzi na boki. Taki plus, że dźwięk też nie przylepia się do kolumn zbytnio, zawieszony jest gdzieś pomiędzy kolumnami, i stamtąd się nie rusza.
Kwestia poszła trochę do przodu po przerzuceniu się CD’ków na mojego SMSL’a. Poprawiła się bułowatość, ale też nie jakoś bardzo znacząco. Niestety pojawiła się znacząca granulacja.
Do jakiegoś niezbyt ekspresyjnego grania, jak najbardziej by uszedł, ale wciąż bez rewelacji. Bez problemu znalazłbym sprzęt który taki typ muzyki zagrałby lepiej.

Najmocniejszą stroną, bo tak ten wzmacniacz wbrew pozorom ma pewne zalety, a konkretnie to jedną, jest wygląd. Wzmacniacz wygląda nieziemsko. Ogromne wychyłowe wskaźniki obejmujące dobre 60-70% przodu. Wygląda to naprawdę świetnie, w szczególności w połączeniu z tym bursztynowym, ciepłym podświetleniem. Połączenie mocno militarnej obudowy, z ciepłymi VU meterami… No bajka.
Same proporcje wzmacniacza też budzą podziw. Nie jest jakoś znacząco szerszy ani stanowczo wyższy od większości wzmacniaczy, ale jest znacząco głębszy. Sprawia to wrażenie jego potęgi.
I myślałem sobie aby kupić mocno uszkodzonego SE-A5 i przerzucić do niego swój wzmacniacz. Plus dziesięć do grania mojego sprzętu. I myślę, że to jest najlepsza opcja na wykorzystanie SE-A5, wsadzenie do niego dobrego wzmacniacza byłoby ratunkiem dla tak ślicznej obudowy.


OCENA
Brzmienie 2/10
Wygląd 9/10

Technics to marka wzbudzająca wśród Polaków skrajności. Jedni uwielbiają a drudzy nienawidzą.
Dzisiejsi audiofile raczej należą do tej drugiej grupy, chociaż trafiają się też tacy którzy krzyczą, że technics jest świetny, ale tylko ten do lat 90. Także, dziś przyjrzymy się SA-A5 produkowanemu od 81 do 88 roku, a nasz konkretny pochodzi z pierwszej połowy lat osiemdziesiątych.

Kontakt

tel. 797 936 220
mail: audio@iviter.pl
Pl. Konstytucji 5, Neon Instrumenty Muzyczne Warszawa

Serwis:  tel. 22 113 40 88  mail: serwis@iviter.pl

godziny otwarcia : 10.00 - 19.00

“Their Satanic Majesties Request” to bodaj najbardziej niedoceniany album w historii Rolling Stonesów. Do tego stopnia, że przez jakiś czas pomijano go przy okazji wznowień i remasteringów dyskografii tej grupy. I…

Nadal jesteśmy w pamiętnym 1967 roku, który obfitował w niemal niezliczoną ilość doskonałych, interesujących płyt. Większość z nich została niesłusznie zapomniana, ale wydano wówczas również takie, które do dzisiaj…

Jimi Hendrix, człowiek z olbrzymim doświadczeniem studyjnym i scenicznym, ale jako sideman, lub muzyk kontraktowy, postanowił założyć własny zespół. Zespół z którym będzie grał taką muzykę jaką zechce.

Supergrupa CREAM powstała w 1966 roku i składała się z cenionych i niezwykle sprawnych instrumentalistów. Gitarzysta Eric Clapton był wówczas nazywany Bogiem. Perkusista Ginger Baker wytyczał nowe szlaki i metody gry…