W dniu kiedy kończyłem test klocków Naim, w kolejce do odsłuchów „ustawił” się kolejny mocny zawodnik klasy audiofilskiej. Wzmacniacz Electrocompaniet ECI3.
To pierwszy wzmacniacz z Norwegii, który trafił do mnie na sprawdzenie ponaprawcze.
Firma Electrocompaniet była mi znana od bardzo dawna, ale wyłącznie z nazwy i ze zdjęć jej produktów. Tym razem mogłem w końcu zapoznać się również z dźwiękiem skandynawskiego wzmacniacza. Z pewnością był to dla mnie ciekawy test odsłuchowy.
Wygląd
Sam wygląd wzmacniacza może skłonić wiele osób do zakupu. Znam kilku ludzi, którzy potrafią przedkładać wygląd urządzeń audio nad ich sprawność brzmieniową.
Urządzenie należy do klasy sprzętów eleganckich, usilnie odżegnujących się od typowego audio-designu polegającego na całej masie pokręteł, przełączników i wizualnych „fajerwerków”. Można jednoznacznie stwierdzić, że firma Electrocompaniet postawiła na wzornictwo, które od razu kojarzone jest ze światem high-endu i audiofilii.
Na czarnym front panelu umieszczono całkowicie przezroczystą szybę, która nadaje urządzeniu dodatkowego uroku i powagi. Szyba jest przykręcona do przedniej ścianki za pomocą czterech śrub w kolorze blado-złotym.
We front panelu (a tym samym w szybie) osadzono: włącznik sieciowy, oraz cztery okrągłe przyciski sterownia wyborem źródeł oraz funkcją wzmocnienia. Mają one układ podobny jak typowe „kursory”. Wszystkie przyciski mają barwę identyczną jak śruby mocujące szybę do frontu.
W centralnej części front panelu widnieje wyświetlacz wskazujący poziom wykorzystywanej mocy. Ta funkcja wyświetla się w sposób wyjątkowo ciekawy. W trakcie zwiększania, lub zmniejszania poziomu dźwięku, błękitne światełko wędrujące po okręgu, wywołuje wizualne wrażenie obecności w tym miejscu klasycznej gałki potencjometra, która ma zainstalowaną jedną diodę (takie gałki występowały m.in. we wzmacniaczach Musical Fidelity serii Elektra). Po lewej stronie ściany przedniej zainstalowano prostokątny, podświetlony dyskretnym błękitnym światłem, wyświetlacz informujący o wybranym źródle dźwięku.
Na tylnej ściance widzimy gniazdo przewodu sieciowego, osiem gniazd RCA do podłączania różnych źródeł (z wyjątkiem gramofonu), jedno alternatywne gniazdo XLR dla podłączenia źródła, zaciski do podłączenia jednej pary głośników, oraz alternatywne gniazda przygotowane do przewodów głośnikowych zakończonych wtyczkami XLR.
W trakcie testu użyto
Electrocompaniet ECI 3 (wzmacniacz)
Marantz CD67mkII Original SE (odtwarzacz CD)
Harman Kardon HD730 (odtwarzacz CD)
Naim CD 5i (odtwarzacz CD)
Cerwin-Vega Cabinet (średnie monitory)
T+A Criterion TMR60 (małe kolumny podłogowe)
Tannoy Sensys DC2 ( duże kolumny podłogowe)
Audio Physic Avanti (duże kolumny podłogowe)
Brzmienie
W poprzednim teście słuchałem zestawu brytyjskiej firmy NAIM. Spodziewałem się, że Electrocompaniet być może zabrzmi nieco podobnie, mimo że produkowany jest przez firmę norweską. Dlaczego tak pomyślałem? Nie wiem. Test odsłuchowy pokazał, że pewne podobieństwa w dźwięku faktycznie występują, ale nie do końca.
Electrocompaniet brzmi nieco bardziej soczyście.
A co to znaczy „soczyście” ?
Właściwie wytłumaczenie tego wrażenia będzie raczej łatwe i proste.
Ten wzmacniacz świetnie odtwarzacza wszystko co jest związane ze średnicą (tonami średnimi). Doskonale oddziela wszystkie poszczególne dźwięki. Zarówno te nagrane głośniej i wyeksponowane, jak i te które występują na drugim, czy nawet trzecim planie. Takie zjawisko zazwyczaj jest określane jako dobra „separacja”. W przypadku ECI 3 słychać nawet te najdrobniejsze i mało istotne mikro-dźwięki. A w dodatku nie zostało to uzyskane przy pomocy nadmiernej kliniczności i osuszenia dźwięku. Brzmienie w tym zakresie jest raczej lekko ocieplone i bardzo miłe dla ucha. Połączenie aż takiej selektywności z jednoczesnym „jedwabnym” w odbiorze brzmieniem, nie jest sztuką łatwą i mało komu się to udaje.
Tutaj należą się wyrazy uznania firmie z Norwegii.
Góra jest wyraźna i szczegółowa. Wydaje się być wyższa i dokładniejsza niż w zestawie NAIM, ale również wzmacniacz bardzo pilnuje się, żeby nie było jej zbyt wiele w najwyższym podzakresie. Nie drażni, nie irytuje słuchacza nadmiarem sybilantów. W połączeniu z genialną średnicą, tworzy to wyjątkowo dokładny, a zarazem niemęczący sposób przekazu.
Bas jest chyba jedynym zakresem do którego można by się przyczepić. Ale to tylko tak „na upartego”. Dźwięk najniższych składowych potrafi czasem się „rozlać” nieco zbyt obficie. Nie chodzi o to, że czasem może być go zbyt wiele, ale o to, że nie zawsze jest kontrolowany w całej swojej rozciągłości. Zapewne zależy to przede wszystkim od jakości płyt i ich realizacji, ale zdarzyło mu się w czasie testu nieco pogubić i zagrać nadmiernie tłustym pomrukiem.
Mimo to, basy generowane przez ECI 3 należą do raczej miłych, wyraźnie ocieplonych i potrafią niemalże „otulić” słuchacza niczym miękki, miły pled.
Myślę, że zdecydowanej większości melomanów, taki efekt nie powinien przeszkadzać. Bo słucha się tego z prawdziwą przyjemnością.
I właśnie to połączenie dokładnej, nie odchudzonej, delikatnie ocieplonej średnicy z nienachalną dźwięcznością tonów wysokich, oraz miłym basem, nazywam „soczystością dźwięku”.
Moja ocena
Ectrocompaniet ECI 3 to urządzenie audiofilskie, z pogranicza high-endu, ale jednocześnie starające się o to, żeby prezentować muzykę w sposób bardziej przyjazny dla słuchu niż wysublimowane i wyrafinowane klocki o typowo high-endowym brzmieniu.
Każdej muzyki słucha się na nim niezwykle przyjemnie i to niezależnie od rodzaju użytych głośników. A zatem można uznać, że jest to wzmacniacz bardzo uniwersalny i wszechstronny.
Jedynym minusem jaki znalazłem to nieco ograniczona głębia sceny muzycznej. Większość wydarzeń odbywała się dokładnie na linii głośników, rzadko ją przekraczając.
Stereofonia, mimo tej opisanej wcześniej separacji dźwięków w średnicy i bardzo dobrym sopranom, również nie jest wyjątkowo spektakularna.
Ale to naprawdę szukanie dziury w całym. Kompletnie mi to nie przeszkadzało. Tego wzmacniacza można słuchać bez końca.
Czy chciałbym go mieć?
Zdecydowanie TAK!
Marek „Maro” Kulesza
W dniu kiedy kończyłem test klocków Naim, w kolejce do odsłuchów „ustawił” się kolejny mocny zawodnik klasy audiofilskiej. Wzmacniacz Electrocompaniet ECI3.