AUDIOLAB 8000S Test wzmacniacza
Something with HTML textformat
Ostatnio mam niezwykłe szczęście do słuchania ciekawych urządzeń ze świata audiofilii.
Ledwo co pożegnałem się (z żalem) z odtwarzaczem CD firmy KRELL, a już na mój stolik odsłuchowy wjechał wzmacniacz AUDIOLAB 8000S. Właściwie miałem ledwie godzinę żeby KRELL-a podpiąć do AUDIOLABA. Krótko, ale wystarczająco żeby móc ocenić jak się ze sobą dogadują.
Oczywiście oba urządzenia były wcześniej naprawiane w naszym serwisie, a ja miałem dokonać finalnych ocen poprawności napraw. Przy okazji sprawdzając czy ich brzmienie jest właściwe.
Po odebraniu KRELL-a przez właściciela posiłkowałem się innymi źródłami dźwięku. Zarówno odtwarzaczami CD, jak i adaptorem Bluetooth.
Wygląd
Wzmacniacz jest bardzo niski (8 cm) i umiarkowanie głęboki (35 cm zmierzone wraz z wystającymi terminalami głośnikowymi).
Wszystkie jego elementy mają ten sam kolor (jasno-szary metalic). Ciekawy zabieg wzorniczy, ale AUDIOLAB już od dawna celuje w takich rozwiązaniach, więc dla fanów tej firmy nie jest to żadną niespodzianką.
Front-panel należy do umiarkowanie ascetycznych.
Umieszczono na nim: włącznik sieciowy w formie dużego podłużnego przycisku, trzy potencjometry będące skokowymi selektorami wyboru pary głośników, wyboru źródeł dźwięku, a także rodzaju pracy wzmacniacza, który może służyć jako typowy wzmacniacz zintegrowany, jako końcówka mocy, oraz jako przedwzmacniacz. Do regulacji głośności służy pokrętło średniej wielkości. Poręczne i wygodne w użyciu.
Na tylnej ściance dzieje się znacznie więcej.
Zainstalowano tu aż 12 par gniazd RCA (CINCH) z czego trzy pary służą do podłączenia wzmacniacza do osobnej końcówki mocy lub do przedwzmacniacza, gniazdo przewodu sieciowego, oraz zdublowane terminale dla jednej pary głośników, ale umożliwiające łatwy bi-wiring.
W trakcie testu użyto
AUDIOLAB 8000S (wzmacniacz)
KRELL KAV 280cd (odtwarzacz CD)
JVC XL-Z555 (odtwarzacz CD)
AKAI CD 55 (odtwarzacz CD)
AKAI CD 59 (odtwarzacz CD)
MONITOR AUDIO MA66 (monitory)
JBL TLX600 (monitory)
T+A Criterion CR60 (kolumny podłogowe)
KEF Corelli (monitory)
KEF Cantor III (monitory)
Brzmienie
Bez zaskoczenia. Tylko tak mogę w skrócie opisać dźwięk tego AUDIOLABA.
Typowo audiofilski, rasowy, w bardzo brytyjskim duchu. Nie jest tajemnicą, że zawsze lubiłem wzmacniacze prezentujące muzykę w taki właśnie wysublimowany sposób. Dużo doskonałego środka, jak przystało na taką konstrukcję. Jest naturalnie i dosłownie. Jest także bardziej przejrzyście niż mogłem tego oczekiwać.
Szczegółowa średnica doskonale dogaduje się z zakresem tonów wysokich, które są wyraźne i dokładne, z wyczuwalnym delikatnym dosłodzeniem.
Jeżeli w nagraniu pojawi się ostro dźwięcząca trąbka (w barokowym stylu) to momentami może jej zabraknąć nieco blasku. Nie na tyle jednak, żeby w ogóle zawracać sobie głowę takim nieznacznym wygładzeniem pasma. Góra jest po prostu przyjemna i nie starająca się na siłę przykuwać uwagi nadmiarem cyknięć i szelestów. Po prostu naturalna.
Bas wydaje się być odrobinę pogrubiony i zmiękczony. Dzięki temu całe brzmienie generowane przez ten wzmacniacz nabiera miłego, otulającego ciepłem uroku. Nie udało mi się sprowokować go do utraty kontroli, ale muszę przyznać że w najniższych rejestrach nie zawsze był idealnie czytelny. Nie jest jednak leniwy i spowolniony. Ostrym rockowym utworom potrafi dodać dynamiki i potęgi.
Moja ocena
Bardzo dobry wzmacniacz wyprodukowany przez renomowaną firmę.
Produkt jednoznacznie skrojony pod gusta audiofilskiej części miłośników sprzętu audio. Przeciętnym słuchaczom może się nie spodobać jego daleko idąca dosłowność i naturalność detali. Na pewno potrafi zagrać nawet dyskotekowe bum-bum, lub bum-cyk, ale nie to jest jego powołaniem. Najlepiej sprawdza się w akustycznym jazzie, muzyce klasycznej i fokowych odmianach rocka. Jeżeli każe mu się spektakularnie zabrzmieć przy Metallice, to także da radę, ale z wyczuwalnym politowaniem i niesmakiem skierowanym w stronę właściciela/słuchacza.
Zdecydowanie bardziej woli być gentlemanem niż buntownikiem.
Czy chciałbym go mieć?
O dziwo nie. Mam w domu dwa modele Musical Fidelity, które moim zdaniem potrafią to samo...
Ale każdemu polecam.
Marek „Maro” Kulesza
Chodzi mi też po głowie NAD 3020 (z lat 70-tych)
Audiolaba 8200 chyba nie miałem możliwości słuchać. Nie będę się wiec mądrzył.
Ale może do rozmowy dołączy ktoś posiadający taki wzmacniacz?