AUDIO ANALOGUE Crescendo Test wzmacniacza

AUDIO ANALOGUE Crescendo Test wzmacniacza

Dzisiaj będę miał możliwość słuchać aż dwóch urządzeń firmy, która na ogół jest kojarzona z wysokimi cenami i snobistyczną klientelą.

Co ciekawe wszystkie firmy z półwyspu apenińskiego są postrzegane w taki sposób. Natomiast warto wiedzieć, że nie każda włoska firma to high-end i nie każda każe płacić za swoje produkty wyśrubowanych cen. Niektóre z nich mają także zróżnicowaną ofertę o bardzo dużych rozpiętościach cenowych. Często przeciwwagą dla super drogich i niezwykle modernistycznie wyglądających urządzeń przeznaczonych dla bardziej niż wymagających użytkowników, są sprzęty stosunkowo niedrogie. O prostszym designie i prostszych konstrukcjach, ale nadal prezentujące doskonały dźwięk.

AUDIO ANALOGUE, bo to właśnie producent, którego urządzeń będę dzisiaj słuchał, nie jest w Polsce zbyt dobrze znany. Być może za sprawą braku ciągłości obecności na naszym rynku.

Pierwszy dystrybutor tej marki zrezygnował z jej importowania po dosyć krótkim czasie i przez kilka lat sprzęty Audio Analogue nie były dostępne w żadnym z krajowych salonów.

Natomiast za sprawą kolejnego przedstawiciela AA, od kilku lat popularność firmy wciąż rośnie. Oczywiście trzeba mieć świadomość, że prawdopodobnie zawsze pozostanie tylko ciekawą propozycją dla zaawansowanych miłośników słuchania muzyki z dobrą jakością dźwięku. Ciekawą propozycją z gatunku tych nad którymi mocno się zastanawiamy, by ostatecznie i tak wybrać coś innego. Najczęściej coś bardziej znanego.

Czyli „pod strzechy” raczej nie trafi.

Mimo, że dzięki uprzejmości zaprzyjaźnionego serwisu trafiły do mnie dwa urządzenia Audio Analogue należące do serii Crescendo (wzmacniacz i odtwarzacz CD) to w teście skoncentruję się wyłącznie na wzmacniaczu.

Technicy którzy wykonali ich naprawę prosili mnie o dokładne sprawdzenie dosłownie wszystkiego. Poprawnego działania wszystkich funkcji i dokonania oceny brzmienia.

Często mam takie szanse, jako że nasz Sklep Audio i Serwis dzielą ten sam adres. Zdarza się, że to ja pomagam serwisowi w ponaprawczych testach sprzętu audio, zdarza się że oni idą z pomocą przy naprawianiu urządzeń będących własnością sklepu. Pełna symbioza...

AUDIO ANALOGUE Crescendo (wzmacniacz)

Podstawowe dane techniczne:

Produkcja: Włochy ok. 2015

Moc: 2 x 50W przy 8 Ohmach

2 x 80W przy 4 Ohmach

Pasmo przenoszenia: brak informacji

Stosunek sygnał/szum: 100dB

Wymiary: 44,5cm x 8cm x 39cm

Waga: 10,6 kg

Wygląd

Jak już wspomniałem, Audio Analogue jest firmą pochodzącą z Włoch. Kraju szczycącego się najlepszymi designerami na świecie.

Włoscy projektanci rzeczywiście są niezwykle cenieni w wielu branżach. Na ich „deskach kreślarskich” powstają śmiałe pomysły na nowe karoserie samochodów, buty i między innymi również propozycje wyglądu poszczególnych komponentów audio.

W przypadku kompletu CRESCENDO wyobraźnia nie poniosła ich jednak zbyt mocno. A może firma Audio Analogue chciała takiego właśnie, bardzo oszczędnego w formie produktu?

Jakkolwiek się to odbyło, faktem jest że zarówno wzmacniacz jak i odtwarzacz CD należące do tej serii przypominają z wyglądu... wiele sprzętów z Wielkiej Brytanii czy Skandynawii.

Mało w nich „włoskości”.

Wzmacniacz sprawia wrażenie wykonanego bardzo starannie.

Front panel zrobiony jest z grubego, szczotkowanego aluminium polakierowanego na kolor czarny. Moim zdaniem to czerń delikatnie rozjaśniona, bliska tego co określa się jako czerń antracytową.

Umieszczono na nim:

Niewielki okrągły włącznik sieciowy o kolorze starego srebra.

Gniazdo słuchawkowe typu Jack

Gniazdo Mini-Jack przeznaczone do podłączenia dodatkowego źródła w postaci np. telefonu.

Sporą gałkę regulującą poziom głośności, oraz po jej lekkim przyciśnięciu także służącą jako selektor źródeł.

Pięć błękitnych mikro światełek informujących o wybranym źródle.

Kilkanaście błękitnych mikro światełek wskazujących poziom głośności.

Na tylnej ściance zainstalowano:

Terminale dla jednej pary głośników.

Sześć par gniazd RCA (CINCH) do podłączania źródeł dźwięku (jedno z nich umożliwia obejście sekcji przedwzmacniacza i skorzystanie z samych końcówek mocy)

Gniazdo zasilania.

W trakcie testu użyto:

AUDIO ANALOGUE Crescendo (wzmacniacz)

AUDIO ANALOGUE Crescendo (odtwarzacz CD)

ROTEL RCD 991 (odtwarzacz CD)

xDuoo XQ 50 Pro2 (adaptor Bluetooth)

KEF Model 104 (monitory)

MELODIKA BL40mk3 (kolumny podłogowe)

JBL LX-33 (kolumny podłogowe)

Brzmienie

Rzadko zdarza mi się możliwość słuchania jakiegokolwiek urządzenia wyprodukowanego przez Audio Analogue.

Dlatego nigdy nie wiem czego oczekiwać. Czy ta firma ma własną filozofię brzmienia ustaloną w połowie lat 90-tych, kiedy rozpoczęła działalność? Czy nadal jest tym ustaleniom wierna?

Same niewiadome.

Dlatego postanowiłem się całkowicie zrelaksować, niczego nie dociekać na siłę i po prostu uczciwie opisać dźwięk wzmacniacza CRESCENDO tak jak go słyszę.

Wysokie tony to królestwo całkiem śmiało wybrzmiewającej szczegółowości.

Jest ich więcej niż się spodziewałem i szczerze mówiąc nieco mnie zaskoczyły. Oczekiwałem chyba większego wycofania tego pasma.

Po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, że one są po prostu krystalicznie czyste. Nie są wcale przesadnie podkreślone, ani nie nadano im większej głośności, lecz postarano się by były bardzo dobrze separowane. Nawet przy niektórych nagraniach doszukałem się delikatnego (bardzo delikatnego) zaokrąglenia przy odtwarzaniu najwyższych peaków.

 

Średnica wydaje się za to być pasmem, które zaprojektowano w taki sposób, żeby ewidentnie ocieplało cały przekaz. Chyba słusznie, bo gdyby była równie wyraźna jak soprany, to słuchanie tego wzmacniacza mogłoby się okazać mało przyjemne.

Jest ciepła i spokojna. Nie ma w niej cienia starań o wytworzenie wyjątkowo wysokiego poziomu przejrzystości i wielowarstwowości. To dobra droga. Gdyby była chociaż trochę mniej ocieplona, to biorąc pod uwagę brzmienie sopranów mogłoby być za dużo tego „detalicznego szczęścia”.

Bas dla odmiany zaskoczył mnie swoją potęgą.

Potrafi być bardzo szybki i sprężysty co doskonale wpływa na ogólną dynamikę dźwięku, ale przy odpowiednim repertuarze potrafi zejść tak głęboko, że może tą zdolnością zaskoczyć nawet najbardziej wybrednych miłośników ultra niskich pomruków.

W takich chwilach może się zdarzyć, że straci nieco kontrolę i w efekcie większość tych najniższych (na ogół sztucznie wygenerowanych) dźwięków przerodzi się w jedno mało rozróżnialne dudnienie.

Dlatego doradzam ostrożność w doborze głośników. Lepiej unikać takich, które same z siebie uwielbiają grać obfitym dołem.

Moja ocena

Włoski wzmacniacz, który wygląda na produkt brytyjski. Oczywiście mam na myśli angielskie urządzenia z nowszych generacji.

Ale wygląd nie jest tym, czym należy się kierować przy wyborze nowego lub używanego sprzętu.

Jedynym kryterium powinien być jego dźwięk.

Jeżeli trafimy na urządzenie, które gra tak jakby ktoś go zaprojektował dokładnie pod nasz gust, ale wygląda inaczej niż byśmy chcieli, to i tak najlepszym rozwiązaniem jest po prostu zakup takowego. Czy jego design jest modernistyczny, czy spartańsko surowy, czy jest prawdziwym królestwem gałek i przełączników, nie ma najmniejszego znaczenia jeżeli tylko zagra w taki sposób jaki Wam się podoba. Nie musi pasować do wystroju wnętrza, ani nawet do reszty posiadanego już przez Was sprzętu.

W przypadku AUDIO ANALOGUE Crescendo większość takich dywagacji nie będzie potrzebna. Zwłaszcza, jeśli do kompletu wyposażymy się w odtwarzacz CD również należący do tej serii. To również urządzenie o dużych możliwościach dźwiękowych.

Natomiast żeby być w pełni uczciwym muszę stwierdzić, że w trakcie testu lepiej sprawdziło się połączenie wzmacniacza AA Crescendo z odtwarzaczem ROTEL RCD 991. Dźwięk był bardziej zamaszysty i o wiele bliższy słuchacza. Moim zdaniem był też znacznie bardziej namacalny i naturalny.

Ogólnie rzecz biorąc AUDIO ANALOGUE Crescendo to wzmacniacz o niezwykle przyzwoitej jakości dźwięku, który potrafi przykuć uwagę słuchaczy na długi czas.

To duże osiągnięcie jak na sprzęt z klasy budżetowej.

Tak, to nie błąd.

Kiedy wprowadzono go do sprzedaży ustalono jego cenę na niecałe 2500zł, co czyni z niego sprzęt wpasowany cenowo właśnie w klasę budżetową. Jak widać włoskie firmy nie starają się działać tylko na polu urządzeń audio klasy High-End i mają także ciekawe propozycje dla osób o mniejszej zasobności portfeli. Ten taki jest i trzeba przyznać, że to oferta warta uwagi.

Jedyne na co zwróciłbym uwagę to parowanie go z głośnikami.

Odradzam takie, które przekazują zbyt dużo sopranów (grają górą), bo biorąc uwagę wyrazistość wzmacniacza w tym pasmie, może się okazać że całościowy dźwięk będzie nie do zniesienia.

Niedobrze będzie skojarzyć go także z takimi, które mają nadmiar basu przy każdym poziomie głośności. Będzie za tłusto, za ciężko i za grubo.

Najbezpieczniej jest wyposażyć go w głośniki o bardzo spokojnym i naturalnym brzmieniu z lekko wypchniętą do przodu średnicą. Na myśl przychodzą mi jakiekolwiek monitory lub kolumny prezentujące Brytyjską Szkołę Dźwięku. Nieważne czy będą pochodziły od angielskiego, czy od duńskiego producenta.

Czy chciałbym go mieć?

Po długim zastanowieniu i z czystym sumieniem odpowiem, że raczej NIE.

To przyjemny i dość uniwersalny wzmacniacz, ale nie wszystko w jego sposobie prezentacji mi odpowiada. Osobiście wolałbym gdyby było w nim nieco mniej góry, a średnica mogłaby być trochę bardziej przejrzysta.

 

 

Tekst: Marek „Maro” Kulesza

Zdjęcia: Yevheniia Kalachova

 

Więcej testów sprzętu audio należącego do różnych kategorii, jak również aktualną ofertę

Sklepu Vintage Audio znajdziecie na stronie:

iviteraudio.pl

 

Dzisiaj będę miał możliwość słuchać aż dwóch urządzeń firmy, która na ogół jest kojarzona z wysokimi cenami i snobistyczną klientelą.

Kontakt

tel. 797 936 220
mail: audio@iviter.pl
Pl. Konstytucji 5, Neon Instrumenty Muzyczne Warszawa

Serwis:  tel. 22 113 40 88  mail: serwis@iviter.pl

godziny otwarcia : 10.00 - 19.00

“Their Satanic Majesties Request” to bodaj najbardziej niedoceniany album w historii Rolling Stonesów. Do tego stopnia, że przez jakiś czas pomijano go przy okazji wznowień i remasteringów dyskografii tej grupy. I…

Nadal jesteśmy w pamiętnym 1967 roku, który obfitował w niemal niezliczoną ilość doskonałych, interesujących płyt. Większość z nich została niesłusznie zapomniana, ale wydano wówczas również takie, które do dzisiaj…

Jimi Hendrix, człowiek z olbrzymim doświadczeniem studyjnym i scenicznym, ale jako sideman, lub muzyk kontraktowy, postanowił założyć własny zespół. Zespół z którym będzie grał taką muzykę jaką zechce.

Supergrupa CREAM powstała w 1966 roku i składała się z cenionych i niezwykle sprawnych instrumentalistów. Gitarzysta Eric Clapton był wówczas nazywany Bogiem. Perkusista Ginger Baker wytyczał nowe szlaki i metody gry…