AKAI AM-35 Test wzmacniacza

AKAI AM-35 Test wzmacniacza

Dzisiaj będę słuchał wzmacniacza AKAI AM-35.

To jedno z urządzeń, które niedawno pojawiły się w naszym Sklepie Audio Vintage.

Można dyskutować czy sprzęty z początku lat 90-tych to już Vintage czy jeszcze nie. No cóż, nawet jeżeli według ogólnego rozumienia terminu „vintage” jeszcze się do tej kategorii nie kwalifikują, to przecież już niedługo będą na to w pełni zasługiwały. Wszak od produkcji tego wzmacniacza minęło już ponad trzydzieści lat.

AKAI to japońska firma, która zasłynęła przede wszystkim jako producent doskonałej jakości magnetofonów. Początkowo szpulowych, przeznaczonych do użytku domowego i studyjnego, a następnie kasetowych. Trzeba wiedzieć, że trzygłowicowe magnetofony AKAI, które weszły do produkcji na początku lat 90-tych, były uważane za jedne z najbardziej dopracowanych i najlepszych dźwiękowo sprzętów tego typu na świecie.

Mimo, że firma specjalizowała się w konstruowaniu urządzeń wykorzystujących nośniki magnetyczne (taśmy magnetofonowe), potrafiła także wypełnić swoją ofertę własnymi wzmacniaczami, odtwarzaczami CD i gramofonami.

I trzeba jednoznacznie stwierdzić, że również były to urządzenia o bardzo dobrej jakości dźwięku. Nie odbiegały w tej kwestii od tego co w tamtym okresie produkowały inne japońskie firmy-giganty, a wielokrotnie okazywały się lepsze i naturalniejsze brzmieniowo.

Wielu miłośników słuchania muzyki z bardziej niż przyzwoitą jakością dźwięku wybierało wówczas wzmacniacze AKAI. Najczęściej ich nabywcy nie byli nieświadomymi debiutantami, lecz ludźmi którzy w przeszłości posiadali już kilka innych urządzeń tego typu ale nie spełniały one ich oczekiwań. Ja również należałem do tej grupy.

Przez wiele lat korzystałem ze sprzętów sygnowanych przez polską Unitrę, następnie z Technicsa, żeby w końcu znaleźć to co mnie w końcu w pełni zadowalało.

Tym „czymś” był wzmacniacz AKAI AM-47.

Używałem go przez kilka lat, dopóki nie „przesiadłem” się na wzmacniacze brytyjskie, które były jeszcze bardziej dopasowane do mojego gustu. A przynajmniej tak wtedy uważałem...

Wciąż jednak wspominam z sentymentem AM-47.

AKAI jak każda duża firma audio miała swoje wzloty i upadki. Konstruowała całe serie świetnie brzmiących urządzeń, ale zdarzały im się także gorsze konstrukcje.

Od końca lat 80-tych, do połowy 90-tych wprowadzono na rynek aż trzy następujące po sobie serie urządzeń oznaczanych dwu-cyfrowymi symbolami technicznymi.

I tak np. po wzmacniaczach AM-35 wprowadzono AM-37, a następnie AM-39.

Fani tej marki uważają, że o ile „piątki” i „siódemki” miały zaskakująco dobre brzmienie, to już „dziewiątkom” wiele pod tym względem brakowało. Ich dźwięk był nieco płaski i nieciekawy. Być może dlatego wyposażano je w funkcję Loudness, których modele 35 i 37 były pozbawione.

Natknąłem się kiedyś na artykuł z którego wynikało, że inżynierowie AKAI celowo nie instalowali tej funkcji w seriach 35 – 37 ponieważ uznali, że te wzmacniacze są na tyle dobrze zestrojone, że ta funkcja nie jest potrzebna, a wręcz jej uruchomienie mogłoby jedynie pogorszyć dźwięk. Zepsuć cały misternie wypracowany efekt.

Muszę się z tym zgodzić w całej rozciągłości.

Nasi stali czytelnicy doskonale już wiedzą, że nie uznaję Loudnessu, uważam go za czyste zło i nawet jeśli niektóre z moich urządzeń ją posiadały, to i tak z niej nigdy nie korzystałem. W moim AM-47 nigdy nawet przez sekundę nie poczułem takiej potrzeby, a zatem inżynierowie AKAI najwyraźniej mieli rację.

 

Za chwilę czeka mnie odsłuch AM-35 i już się cieszę na te kilka godzin, które być może przypomną mi mojego nieodżałowanego AM-47.

Czy tak będzie? Przekonajmy się...

Podstawowe dane techniczne wzmacniacza AKAI AM-35:

Produkcja: Japonia 1990 - 1991

Moc wyjściowa: 2 x 60W przy 8Ω (stereo)

Pasmo przenoszenia: od 5Hz do 100 000Hz

Całkowite zniekształcenia harmoniczne: 0,005%

Współczynnik tłumienia: 45

Czułość wejściowa: 2.5mV (MM), 150mV (linia)

Stosunek sygnału do szumu: 84dB (MM), 100dB (linia)

Separacja kanałów: 50dB (linia)

Wyjście: 150mV (linia)

Impedancja obciążenia głośnika: od 4Ω do 16Ω

Wymiary: 42,5cm x 15,6cm x 37cm

Waga: 9,6 kg

Wygląd:

Obudowa jest bardzo dokładnie spasowana. Widać, że to jeszcze stara, dobra, japońska szkoła. To głównie dzięki tej dokładności i dbałości o każdy najmniejszy szczegół, wyroby z Kraju Kwitnącej Wiśni cieszyły się takim powodzeniem na całym świecie. W tamtych czasach ta dokładność przekładała się także na bezawaryjne, długoletnie użytkowanie sprzętów audio.

Front panel wykonany jest ze szczotkowanego aluminium polakierowanego na kolor czarny.

Umieszczono na nim:

Średnich rozmiarów, prostokątny włącznik sieciowy.

Dwa małe, również prostokątne przełączniki wyboru pary głośników.

Gniazdo słuchawkowe typu Jack.

Trzy średnie pokrętła regulujące barwę dźwięku i balans.

Dwa dosyć duże pokrętła z których jedno służy do wyboru źródeł nagrywanych, a drugie to przełącznik Source/Off.

Osiem klawiszy będących selektorem źródeł dźwięku.

Dużą gałkę regulacji poziomu głośności.

Na tylnej ściance zainstalowano:

Terminale do podłączenia dwóch par głośników.

Dziesięć par gniazd RCA(CINCH) do podłączenia różnych źródeł dźwięku.

Przyłącze uziemienia do współpracy z gramofonem.

W trakcie testu użyto:

AKAI AM-35 (wzmacniacz)

AKAI CD-79 (odtwarzacz CD)

AKAI CD-55 (odtwarzacz CD)

ROTEL RCD 991 (odtwarzacz CD)

xDuoo XQ 50 Pro2 (adaptor Bluetooth)

KEF Model 104 (duże monitory)

KEF Corelli (małe monitory)

MELODIKA BL40mk3 (kolumny podłogowe)

MONITOR AUDIO MA66 (średnie monitory)

Brzmienie

Wysokie tony to kompromis zawarty pomiędzy pełną i błyszczącą wyrazistością wszystkich detali, a próbą ich jak najbardziej naturalnego przekazu. Trzeba przyznać, że jest to umiejętność którą zazwyczaj kojarzy się ze wzmacniaczami średniej i wyższej klasy budżetowej, a i tak niewiele modeli zaliczanych do tej kategorii daje sobie radę z takim zgraniem wszystkiego co w sopranach jest ważne. AM-35 wywiązuje się z tego zadania wręcz popisowo. Nic nie syczy ani nie piszczy, a mimo to słychać wszystko. To co w danej realizacji jest najważniejsze i to co z pozoru wydaje się dźwiękami marginalnymi.

Średnica brzmi bardzo „po japońsku”, ale w tym pozytywnym znaczeniu.

Zwolennicy brytyjskiego brzmienia raczej nie powinni poczuć się rozczarowani.

Co prawda nie jest aż tak mocno uwypuklona jak w typowych wzmacniaczach angielskich, ale ma w sobie zaskakująco dużo naturalności. Zdarzało mi się już niejednokrotnie słuchać urządzeń wyprodukowanych przez utytułowane firmy brytyjskie, gdzie średnica była i mniej szczegółowa i mniej plastyczna, a w dodatku (o zgrozo) mniej naturalna. Zdecydowanie jeśli chodzi o jakość średnicy to AKAI daje tutaj popis swoich możliwości.

Bas również wybrzmiewa lepiej niż można by się spodziewać. Ma w sobie bardzo dużo dynamiki.

Sama góra tego pasma wydaje się delikatnie usztywniona i stąd zapewne wrażenie jego szybkości, zwinności oraz mocy. Natomiast to co słychać na samym dole, to już przyjemne zmiękczenie i niejednokrotnie nawet kojące pomrukiwanie. Schodząc w swoje najniższe rejestry nie traci kontroli.

Można dzięki takiemu zestrojeniu dokładnie śledzić popisy kontrabasistów w utworach solowych. Nawet bardzo niskie dźwięki pozostają czytelne do samego końca.

Moja ocena

Ta sesja odsłuchowa była dla mnie podróżą sentymentalną. Powrotem do początku lat 90-tych, kiedy posiadałem wzmacniacz AKAI AM-47.

Był to o jedno oczko wyższy model w ofercie tej firmy. Młodszy od testowanego dzisiaj AM-35 o zaledwie 3 lata.

Natomiast z pewnością brzmienie mojego dawnego AM-47 było łudząco podobne do „trzydziestki-piątki”.

Ta sama szczegółowość osiągnięta przy jednoczesnym absolutnym braku krzykliwości, ta sama dynamika, i chyba tak samo dobrze brzmiący bas.

Oczywiście jak każdy wzmacniacz wyprodukowany w dowolnym czasie, ten AKAI najlepiej zabrzmi współpracując z przyzwoitymi źródłami dźwięku i niezłymi głośnikami.

Warto się w takie elementy toru audio wyposażyć, żeby w pełni docenić jakość dźwięku jaką potrafi popisać się ten być może niedoceniany kawałek historii japońskiej elektroniki. I to pochodzący z okresu, kiedy jeszcze mało kto „chodził na skróty” projektując różne urządzenia, nie dopuszczał do nich księgowych (a przynajmniej niezbyt blisko) i starał się o stworzenie urządzeń prezentujących najlepszy dźwięk jaki uda się uzyskać, które w dodatku będą niezwykle trwałe i stosunkowo niedrogie.

Jak wszyscy wiedzą, później zmieniło się niemal wszystko.

Oszczędzano dosłownie na wszystkim, co doprowadziło do katastrofalnego obniżenia nie tylko samego dźwięku, ale również „przydatności do spożycia” sprzętów z każdej kategorii.

Na szczęście AKAI AM-35 to reprezentant solidności i uczciwości wykonania. Gra lepiej niż dzisiaj produkowane wzmacniacze kosztujące ok. trzech tysięcy złotych. A co najważniejsze jest sprzętem w 100% naprawialnym. Dlatego egzemplarze bo dokładnych przeglądach i wymianie większości elektrolitów mają przed sobą kolejne 30 lat działania. A potem znów mogą zostać zrewitalizowane. I znów...

Moim zdaniem najlepiej sprawdzi się z głośnikami o bardzo neutralnym charakterze. Takimi które nie szafują nadmierną ilością sopranów i basu. Dobrze też postarać się o dobre źródło dźwięku.

Przyzwoity odtwarzacz CD podkreśli wszystkie umiejętności tego wzmacniacza.

Takie połączenie wszystkich elementów powinno sprawić, że większość fanów muzyki i niezłego sprzętu nie będzie musiała już poszukiwać swojego „Świętego Gralla”.

Ja kiedyś miałem to wszystko, a jednak udałem się na takie poszukiwania i właściwie do dzisiaj nie wiem czy potrzebnie...

 

Czy chciałbym go mieć?

Miałem prawie taki sam. Był świetny.

 

Tekst: Marek „Maro” Kulesza

Zdjęcia: Yevheniia Kalachova

 

Więcej testów sprzętu audio należącego do różnych kategorii, jak również aktualną ofertę

Sklepu Vintage Audio znajdziecie na stronie:

iviteraudio.pl

 

 

 

 

Kontakt

tel. 797 936 220
mail: audio@iviter.pl
Pl. Konstytucji 5, Neon Instrumenty Muzyczne Warszawa

Serwis:  tel. 22 113 40 88  mail: serwis@iviter.pl

godziny otwarcia : 10.00 - 19.00

“Their Satanic Majesties Request” to bodaj najbardziej niedoceniany album w historii Rolling Stonesów. Do tego stopnia, że przez jakiś czas pomijano go przy okazji wznowień i remasteringów dyskografii tej grupy. I…

Nadal jesteśmy w pamiętnym 1967 roku, który obfitował w niemal niezliczoną ilość doskonałych, interesujących płyt. Większość z nich została niesłusznie zapomniana, ale wydano wówczas również takie, które do dzisiaj…

Jimi Hendrix, człowiek z olbrzymim doświadczeniem studyjnym i scenicznym, ale jako sideman, lub muzyk kontraktowy, postanowił założyć własny zespół. Zespół z którym będzie grał taką muzykę jaką zechce.

Supergrupa CREAM powstała w 1966 roku i składała się z cenionych i niezwykle sprawnych instrumentalistów. Gitarzysta Eric Clapton był wówczas nazywany Bogiem. Perkusista Ginger Baker wytyczał nowe szlaki i metody gry…