Pioneer A 400X – Rewitalizacja wzmacniacza w serwisie Iviter

Zanim przejdę do opisu działań naszego serwisu mających na celu rewitalizację urządzenia widniejącego w tytule artykułu, przypomnę czytelnikom co oznacza termin „Rewitalizacja”.

Jest to proces składający się z wielu czynności, które mają doprowadzić konkretne urządzenie do stanu technicznego identycznego lub maksymalnie zbliżonego do tego, jaki dany sprzęt prezentował w dniu swojej produkcji. Rewitalizacja może obejmować zarówno elektronikę, mechanikę, jak i wygląd zewnętrzny, czyli front panel, obudowę, gałki. Zakres prac zależy wyłącznie od klienta. Jego chęci i oczywiście zasobności portfela. Jakkolwiek pełna rewitalizacja na ogół bywa dosyć kosztowna, to odnowienie wyłącznie elektroniki i mechaniki zazwyczaj jest wydatkiem dostępnym dla większości przeciętnych użytkowników.

Pioneer A 400X legenda lat 90-tych

Wzmacniacz A 400X jest jednym z bardziej poszukiwanych na rynku wtórnym. Bardzo rzadko pojawia się w ogłoszeniach wszelakich portali aukcyjnych, sklepów czy komisów. Powód jest prozaiczny. Ten model był wyprodukowany w znacznie mniejszej ilości, niż jego „bracia” ze stajni Pioneera. Od samego początku był skierowany w stronę bardziej wymagających słuchaczy, rozpoczynających swoją przygodę w świecie audiofilii. Dlatego w naszym kraju znalazło się stosunkowo niewiele egzemplarzy i ci, którzy go kiedyś kupili a użytkują nadal, wcale nie myślą o pozbyciu się takiej perełki.
 

Co jakiś czas, jednak trafia się ogłoszenie sprzedaży, które bardzo szybko znika. Czyli te urządzenia cieszą się na tyle dużym powodzeniem, że osoba sprzedająca ma niemal 100% gwarancję, że nie będzie czekała na chętnego  dłużej niż 4-5 dni.

I bardzo dobrze. Bo ten wzmacniacz na to w pełni zasługuje. Tyle, że wiele zależy od wystawionej ceny. Jeśli jest stosunkowo niska, w przedziale 400-550zł, to chociaż wielu osobom może się wydać normalna, zazwyczaj świadczy o nienajlepszym stanie urządzenia.

W pełni sprawny, nie wymagający ingerencji w elektronikę czy elektrykę, a w dodatku w bardzo dobrym stanie wizualnym, powinien kosztować pomiędzy 900 a 1100zł. Za dobry, ale naprawdę DOBRY egzemplarz będzie to cena uczciwa.

Klient, który zawitał do naszego serwisu, zakupił swój wzmacniacz z któregoś z portali aukcyjnych. Egzemplarz był reklamowany przez sprzedającego jako całkowicie sprawny, idealny, a nawet po jakiejś formie tuningu. Kosztował mniej niż 500zł, czyli okazja wszech czasów!

I jak w przypadku większości takich „okazji”, prawda okazała się nader smutna.

Z tego, czego się dowiedzieliśmy, wzmacniacz grał u nabywcy całkiem nieźle przez 3-4 miesiące. Najwyraźniej na tyle wystarczył ten rzekomy „tuning”. Potencjometr siły głosu zaczął trzeszczeć przy każdym ruchu, a biorąc pod uwagę, że jest on sprzężony z balansem, jeden kanał chwilami zanikał. Selektor źródeł również powodował zaniki sygnału. I to właściwie były główne usterki, które zmusiły nabywcę do wizyty w serwisie.

Rewitalizcja 

Urządzenie zostało otwarte przez technika i jego oczom ukazał się widok, który można określić jedynie jako kompletną ruinę. Oczywiście, że nieco przesadzam, ale to co zobaczyliśmy zastanowiło nas, jak ten sprzęt w ogóle jeszcze działa.

Nieprawdopodobny brud i wieloletni kurz, konkurował w najlepsze z osadami czegoś, co chyba było spowodowane przez dym papierosowy. Ponadto wzmacniacz musiał być kilka razy w swojej karierze zalewany różnymi płynami, od kawy i herbaty do wina. Cud, że do tej pory nie doszło do jakiegoś zwarcia.

Potencjometry wykazywały ślady pseudo-naprawy. Jeden był oryginalny, ale już u schyłku możliwości. Jak można się domyślić był po prostu lekko, zewnętrznie spryskany jakimś płynem poprawiającym styk. O zgrozo, potencjometr siły głosu był już wcześniej zamieniony na coś, co miało jako tako zastąpić oryginał. I to chyba jedyne formy „tuningu” jakie zaobserwowaliśmy. Cała reszta była od dawna nieruszana. Celowo piszę „od dawna”, bo jednak kiedyś, ktoś musiał w nim grzebać. Niektóre rezystory były już wcześniej wymieniane, ale na miejsce oryginalnych ktoś wlutował jakieś tanie części, byle miały podobne parametry.

A ponieważ były to części naprawdę z dolnej pułki cenowej i jakościowej, to ich czas w większości już się skończył, lub właśnie dobiegał kresu. Kondensatory, chociaż oryginalne, to po z górą 25 latach, także już wymagały wymiany. Zasilacz wymagał pewnych drobnych zabiegów, ale ten akurat był w stosunkowo najlepszym stanie.

I chociaż klient nie zdawał sobie sprawy z prawdziwego stanu wzmacniacza i był gotowy na inny rodzaj naprawy, po namyśle podjął decyzje o próbie ratowania kultowego sprzętu.

Żeby cokolwiek zacząć, trzeba było najpierw wyczyścić cały środek. Zabrało to kilka dni. Przy użyciu kilku rodzajów środków i delikatnej, uważnej pracy.

Wzmacniacz został „opatulony”, żeby uniknąć ewentualnych zadrapań i zarysowań.

 Po orzeczeniu, co konkretnie trzeba wymienić, pozostawało zamówić potrzebne części i cierpliwie czekać. W międzyczasie klient zdecydował się również na wymianę gniazd CINCH ze zwykłych na złote.
 

Po kilku tygodniach kondensatory, rezystory i gniazda CINCH dotarły do naszego serwisu. Nadal jednak brakowało potencjometra siły głosu ze zintegrowanym pokrętłem balansu.

W końcu przyszedł. Renomowanej firmy, fabrycznie nowy i …. niesprawny. Zdarza się nawet najlepszym. Reklamacja towaru i znowu oczekiwanie.

Po następnych dwóch tygodniach otrzymaliśmy potrzebną część i była ona ostatnią, którą technik z namaszczeniem instalował we wzmacniaczu.

Wygrzewanie i ostatnie próby odsłuchowe
 

Zawsze w takich przypadkach, zrewitalizowane sprzęty grają przez 2-3 doby na stole technika, który dzięki temu może zaobserwować ewentualne drobne wady. Głównie chodzi o sprawność elektrolitów. Chociaż pochodzące z najlepszych firm i wcześniej zmierzone, zawsze mogą mieć w zanadrzu jakąś nieprawidłowość, która ujawnia się w czasie działania urządzenia.

Po takim czasie, na ogół sprzęt może być oddany klientowi. Ale u nas istnieje możliwość dodatkowego sprawdzenia odbudowanego klocka pod kątem prawidłowości dźwięku. Podłączamy go do różnych elementów toru audio, w różnych konfiguracjach. Słuchamy uważnie przez jeden, dwa dni i dopiero wtedy uznajemy, że urządzenie jest w pełni gotowe na powrót do domu.

Dlatego skorzystaliśmy z okazji i w ramach wygrzewania postanowiliśmy przetestować ten zacny i nieczęsto spotykany wzmacniacz, pod kątem jakości, naturalności dźwięku.

Ale o tym czytelnicy mogą przeczytać w innym naszym dziale, gdzie zamieszczane są wyłącznie testy.

Natomiast jeszcze kilka słów na zakończenie.

Ten wzmacniacz przez jakiś czas był przeze mnie testowany, odsłuchiwany i wygrzewany po rewitalizacji. Zanim jednak trafił w ręce technika, miałem możliwość zapoznać się z jego brzmieniem, usterkami.  

Początkowo prezentował naprawdę niezłe brzmienie. Jednak wady potencjometrów (trzaski, zanikanie kanałów) nie pozwalało na dłuższy, rzetelny odsłuch.

Po rewitalizacji i po trzydobowym wygrzaniu, pokazał co tak naprawdę potrafi.

Nowe, wysokiej klasy części, zagrały tak jak tylko można było tego oczekiwać. Rzecz jasna, nie tylko części, ale cała konstrukcja i filozofia dźwięku tego wzmacniacza.

Wyraźniej, ale nie jaskrawo, dynamiczniej i szerzej. Pojawiła się także głębia sceny, co wcześniej było kompletnie niezauważalne.

Uważam, że koledze, który dokonał tej rewitalizacji należy się jakiś „Elektroniczny Order Uśmiechu”.

Zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę początkowy stan urządzenia.

Tak między nami, już wiem kogo poproszę o interwencję, jeśli któryś z moich wzmacniaczy zacznie szwankować.
 

Razem z tekstem zamieszczamy kilka zdjęć zrobionych przez technika w trakcie prac, niestety nie przyszło mu do głowy, żeby wykonać zdjęcie jeszcze zanim przystąpił do pełnego oczyszczenia wnętrza wzmacniacza. Szkoda. Chociaż może to i lepiej, bo czytelnicy o słabszym sercu mogliby oglądania najwcześniejszych zdjęć nie przeżyć.

Marek „Maro” Kulesza

Kontakt

tel. 797 936 220
mail: audio@iviter.pl
Pl. Konstytucji 5, Neon Instrumenty Muzyczne Warszawa

Serwis:  tel. 22 113 40 88  mail: serwis@iviter.pl

godziny otwarcia : 10.00 - 19.00

“Their Satanic Majesties Request” to bodaj najbardziej niedoceniany album w historii Rolling Stonesów. Do tego stopnia, że przez jakiś czas pomijano go przy okazji wznowień i remasteringów dyskografii tej grupy. I…

Nadal jesteśmy w pamiętnym 1967 roku, który obfitował w niemal niezliczoną ilość doskonałych, interesujących płyt. Większość z nich została niesłusznie zapomniana, ale wydano wówczas również takie, które do dzisiaj…

Jimi Hendrix, człowiek z olbrzymim doświadczeniem studyjnym i scenicznym, ale jako sideman, lub muzyk kontraktowy, postanowił założyć własny zespół. Zespół z którym będzie grał taką muzykę jaką zechce.

Supergrupa CREAM powstała w 1966 roku i składała się z cenionych i niezwykle sprawnych instrumentalistów. Gitarzysta Eric Clapton był wówczas nazywany Bogiem. Perkusista Ginger Baker wytyczał nowe szlaki i metody gry…